Kiedyś obchodzony 4 grudnia Dzień Górnika był omalże świętem państwowym. Dziś Polska traktuje swe wielkie węglowe bogactwo jak obciążenie, którego powinniśmy się wstydzić i jak najszybciej pozbyć.
To oczywiście skutek ulegania pseudoreligii i histerii „klimatyzmu”, której rytuały odbywają się właśnie w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich – z udziałem m. in. prezydenta RP.
Nigdy dosyć powtarzania dowodów i uszczegóławiania argumentacji, że „ratowanie planety” poprzez promowanie tzw. odnawialnych źródeł energii jest chyba największym i najbardziej bezczelnym szwindlem w dziejach świata. I nieważne, czy spytacie o to racje naukę, czy posłużycie się zdrowym rozsądkiem – mówią dokładnie to samo.