Ludzie mają dość ciekawe podejście do ryzyka. Z jednej strony lubimy ryzykować. Wpaja się nam, że kto nie ryzykuje, ten nie je, czy też nie pije szampana.
Z drugiej strony, nauczeni bolesnymi doświadczeniami historii i wszelkich zmian, które nigdy nie przynoszą obiecanych owoców, zostaliśmy w tym kraju wychowani w kulturze ‘uważaj’. Dzieciom „wybija” się ryzyko z głowy, a „wbija” omijanie ryzyka, za wszelką cenę.
Czy jest jakiś złoty środek?